Kto służy w roSSyjskiej armii. Przeżyjesz szok

 



"Nawet kilkadziesiąt procent śmierci w rosyjskiej armii następuje nie w wyniku walk na Ukrainie, a z powodu pijaństwa, niedbałości i niewłaściwego szkolenia" - napisał niezależny portal Ważnyje Istorii, powołując się na analizy zachodnich think tanków. "Podczas inwazji na Ukrainę Rosjanie giną nie tylko w walkach z Ukraińcami, ale także zabijają się między sobą. Dotyczy to wszystkich oddziałów armii rosyjskiej" - twierdzą eksperci z brytyjskiego ośrodka RUSI. Znane są też opowieści z linii frontu o tym, że "swoi rozstrzeliwują swoich".  

"Oddziały rzedną jeszcze przed wyruszeniem na front" Wśród głównych przyczyn "pozafrontowych" śmierci wymieniono niedbalstwo, pijaństwo, niewłaściwe szkolenie, zły stan techniczny sprzętu i brak kontroli nad nim oraz niedobór kadr średniego szczebla. "Oddziały rosyjskie rzedną często jeszcze przed wyruszeniem na front" - napisał portal Ważnyje Istorii.

Jedną z najczęstszych przyczyn śmierci jest - według portalu - nieostrożne obchodzenie się z bronią. Według ekspertów Conflict Intelligence Team (CIT) "spożywanie przez żołnierzy alkoholu w czasie służby jest główną przyczyną wypadków w siłach zbrojnych, takich jak urazy, bójki, zabójstwa". CIT jako jedną z przyczyn nieszczęśliwych wypadków wymienia też niski poziom kompetencji kadry dowódczej i przeszkolenia rosyjskich żołnierzy.

"Kolejnym powodem jest niedobór młodszych dowódców. W oddziałach nie ma podoficerów, którzy nadzorowaliby dyscyplinę i pomagali rozwiązywać konflikty, nie ma oficerów, którzy wnikaliby w to, kto służy w ich jednostce, jakim jest człowiekiem. Do tego dochodzi niski poziom dyscypliny" - cytują ekspertów z CIT Ważnyje Istorii.

"Naruszenie zasad prowadzenia lub obsługi pojazdów bojowych, skutkujące śmiercią osoby w wyniku niedbalstwa" - brzmi artykuł rosyjskiego Kodeksu karnego i jednocześnie kolejna częsta przyczyna śmierci rosyjskich żołnierzy - napisał portal.

Sprzeczki, samobójstwa
Ważnyje Istorii zwróciły też uwagę na to, że w jednostkach wojskowych często dochodzi do zabójstw z powodu zwykłych sprzeczek. Częste są też samobójstwa.
Portal przytoczył też raport amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), który powołując się na słowa Aleksandra Chodakowskiego, dowódcy batalionu Wostok w tzw. Donieckiej Republice Ludowej, który 5 listopada stwierdził, że nawet 60 proc. wszystkich strat armii rosyjskiej może być spowodowanych "bratobójczym ogniem", ale eksperci ISW nazwali ten szacunek przesadą.

Eksperci wojskowi, z którymi rozmawiały Ważnyje Istorii, mówią, że nie da się oszacować udziału ofiar z rąk współtowarzyszy w ogólnej liczbie strat armii rosyjskiej podczas wojny, ale część z nich jest pewna, że przekracza on światowe normy i z każdym miesiącem agresji Rosji na Ukrainę rośnie.

W ramach mobilizacji na wojnę z Ukrainą do rosyjskiej armii i prywatnych firm wojskowych werbowani są nie tylko więźniowie, ale też m.in. osoby uzależnione od narkotyków - powiadomił w środę portal Centrum Narodowego Sprzeciwu, stworzony przez Siły Operacji Specjalnych ukraińskiej armii.

Narkomani są masowo powoływani do wojska i wysyłani na front, ponieważ dla komend uzupełnień liczy się głównie wypełnienie norm mobilizacyjnych. Taka praktyka występuje np. w północnej Osetii, na rosyjskim północnym Kaukazie - potwierdził żołnierz z tego regionu, który poddał się ukraińskiej armii i trafił do niewoli. Jak dodano w komunikacie serwisu, mężczyzna zażywał narkotyki również podczas walk w obwodzie zaporoskim, na południu Ukrainy. Rezerwista trafił na wojnę w ramach "porozumienia". Gdy został zatrzymany za prowadzenie samochodu bez wymaganych dokumentów, zgodził się pójść na front w zamian za odstąpienie od rozpoczęcia procesu sądowego w jego sprawie zatrzymanemu.

Przestępcy skazani za morderstwa i pedofilię
Wśród rosyjskich więźniów, którzy po półrocznej służbie na Ukrainie powracają do kraju i zostają ułaskawieni, są osoby skazane za najcięższe zbrodnie, w tym morderstwa. Mieszkańcy rodzinnych miejscowości kryminalistów obawiają się konsekwencji wypuszczenia ich na wolność - poinformowała na początku stycznia rosyjskojęzyczna redakcja BBC.

W ostatnich tygodniach rosyjskie media i kanały na Telegramie donosiły również o uroczystych pogrzebach "bohaterów", poległych podczas inwazji na Ukrainę. Znaleźli się wśród nich m.in. przestępcy skazani za morderstwa i pedofilię.

 300 wagnerowców trafiło do szpitala pod Ługańskiem. Lekarze odmawiają ich leczenia. "HIV/AIDS, syfilis..." - na to chorują
Trzystu rannych najemników z rosyjskiej Grupy Wagnera trafiło do szpitala pod Ługańskiem, większość jest nosicielami różnych chorób; lekarze odmawiają udzielania im pomocy - podał w niedzielę Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy w komunikacie.
"Do szpitala miejskiego nr 15. w miejscowości Juwiłejne w obwodzie ługańskim przewieziono do 300 najemników tzw. Grupy Wagnera. Jako że większość z nich jest nosicielami takich chorób, jak HIV/AIDS, syfilis, gruźlica i zapalenie płuc, lekarze odmawiają udzielania im pomocy medycznej" - głosi oświadczenie sztabu.

Grupa Wagnera prowadzi werbunek na wojnę z Ukrainą w rosyjskich zakładach karnych; część chorób, które wymienia Sztab Generalny może być wynikiem warunków w więzieniach. Początkowo informowano też, że najemnicy nie werbują więźniów skazanych za narkotyki, później jednak pojawiły się doniesienia, iż również oni trafiają na front. Cmentarz wagnerowców rozrósł się dramatycznie.  Zdjęcia satelitarne, wykonane 24 stycznia i opublikowane przez dziennikarzy "The New York Times", pokazują 170 miejsc pochówku żołnierzy z Grupy Wagnera. To prawie siedmiokrotnie więcej niż dwa miesiące wcześniej, co obrazuje zastraszające tempo, w jakim giną najemnicy Prigożyna podczas walk w Ukrainie.

Pedofile, zwykli przestępcy kryminalni, złodzieje, narkomani , pijacy oto trzon roSSyjskiego faszystowskiego wojska, to co się dziwić, że kradną nawet muszle klozetowe i gwałcą dzieci na Ukrainie.., jak pokazują niemal codziennie media, czyżby w rosyjskiej armii służą tylko zboczeńcy nie mający nic wspólnego z ludzkimi odruchami.

 

 

Żródło :
https://wiadomosci.wp.pl/morde...(link is external)
https://wiadomosci.dziennik.pl...(link is external)

Komentarze