Od pewnego czasu żołnierze wojsk amerykańskich na stałe stacjonują na terytorium RP. Ich obecność to gwarancja naszego bezpieczeństwa szczególnie gdy Rosja przygotowuje się do wojny w Europie. Gościnni Polacy polubili żołnierzy USA. Znane są historyczne fakty wielu wspólnych militarnych akcji " Za waszą i naszą wolność". Amerykanie szczycą się także i faktem,że wielu Polaków walczyło i pracowało na ich ziemi o wyzwolenie i powstanie potęgi amerykańskiej.
Wielu amerykanów, nie tylko samej Polonii, ceni sobie przyjażń i kontakty z Polakami. A co zawdzięczają Polacy Amerykanom. Oto jedna z takich historii.
Ta historia wydarzyła się naprawdę i świadczy nie tylko o wielkim
heroizmie i poświęceniu dla innych , świadczy o żołnierskiej przyjaźni
na zawsze. Oto ona dla przypomnienia tamtego zdarzenia :
Tło wydarzeń.
W
Polskim konsulacie w Nowym Yorku, jak pamiętamy z przekazów medialnych,
odbyła się w 2013 r. skromna, lecz podniosła uroczystość. Pani Konsul
Generalna RP w Nowym Yorku złożyła kondolencje rodzinie amerykańskiego
żołnierza, który zginął w Afganistanie ratując życie polskiemu
żołnierzowi. Wręczając pośmiertnie żołnierzowi amerykańskiemu nadany
przez Prezydenta RP odznaczenie Gwiazdę Afganistanu dziękowała rodzinie
zmarłego za wspaniałą postawę i bohaterski czyn.
28 sierpnia 2013
r. w wyniku ataku Talibów na polską bazę wojskową w Ghazni ginie
24-letni sierżant sztabowy armii USA Michael Ollins zasłaniając swoim
ciałem przed atakiem samobójczym polskiego oficera ppor. Karola
Cierpicę. Polak atak przeżył.
Żołnierz amerykański za swój czyn
został ogłoszony bohaterem narodowym. Rodzice poległego żołnierza,
twierdzili, że ich syn zawsze chciał być żołnierzem i oddał swoje młode
życie za innego żołnierza zasłaniając go swoim ciałem. W tym geście
poświęcenia swego życia dla innego człowieka - żołnierza tworzy się
bohaterstwo i braterstwo krwi między żołnierzami i narodami. Polski
oficer, w momencie gdy zrozumiał, że zginie zobaczył jak przebywający
obok Amerykanin zasłania go sobą. Ich oczy spotkały się na moment. Ten
moment został i już zostanie na zawsze w pamięci polskiego żołnierza.
Polski ocalały oficer odwiedził rodzinę człowieka, któremu zawdzięcza życie, był przez nich przyjmowany jak członek rodziny.
Ot
i cóż to takiego - powiedziało by wielu, zwykła żołnierska sprawa,
ryzyko wkalkulowane jest przecież w zawód. Takich czynów bohaterskich
było wiele w czasie II wojny światowej powiedziałoby też wielu. Po co
oni tam pojechali itp.
Może i tak było, może i ryzyko utraty
młodego życia wkalkulowane jest w zawód żołnierski gdziekolwiek tę
służbę się pełni. Ale kto spośród nas miałby odwagę tak całkiem ''na
zimno'' wiedząc i mając realną świadomość czającego się
niebezpieczeństwa śmierci - zasłonić swoim ciałem nieznaną nam osobę
wiedząc iż możemy zginąć. No kto? A właśnie, bohaterstwa już nie ma,
mamy przecież tylko jedno życie.
Cóż mógł myśleć
dwudziestokilkuletni chłopak, który dopiero wchodził swoim młodym
wiekiem do życia ginąc za kogoś całkowicie mu obcego. Co mógł myśleć ten
chłopak, który tak naprawdę życia nie zaznał, przed nim pewno była
wkrótce wielka być może miłość, rodzina wychowanie dzieci, kariera
wojskowa itp.
Dlatego chylę czoła takim bohaterskim czynom, które
nie zdarzają się często, chylę czoła w zadumie nad faktem autentycznego
prawdziwego braterstwa krwi na polu walki.
Domyślam się jakie
piętno ciężaru odpowiedzialności i zwykłej ludzkiej wdzięczności ten
polski oficer - żołnierz będzie nosił do końca swego życia. A rodzina
zmarłego amerykańskiego chłopaka już zawsze w tym człowieku będzie
widzieć twarz i serce swego syna, bo on był z nim w momencie jego
śmierci.
Zaduma.
Przeważnie, jak podaje nam
historia Polski, to my Polacy ginęliśmy za wolność Naszą i Waszą, lecz w
tym opisanym przypadku było zgoła inaczej. W obecnym świecie
nienawiści, braku zwykłej ludzkiej tolerancji, szacunku dla drugiego
człowieka taki czyn jak przedstawiony powyżej, to nie tylko bohaterstwo
na polu walki, a dowód ogromnego człowieczeństwa.
Ten przypadek
dobitnie pokazuje jak nasz Polski chłopak jest postrzegany przez
amerykańskiego chłopaka a przyjaźń, poświęcenie i braterstwo oraz
bohaterstwo żołnierskie to już nie teoria napisana w podręcznikach, a
samo życie.
Pamiętajmy i my o bohaterskim czynie zwykłego młodego
amerykańskiego chłopaka z 10 Dywizji Górskiej z Fort Drum w stanie Nowy
Jork.
Polecam :
https://www.prezydent.pl/aktualnosci/wizyty-zagraniczne/wzruszajace-spotkanie-z-polskim-wojskowym-za-ktorego-zycie-oddal-amerykanski-zolnierz,2918?fbclid=IwAR3asurPWONBSywnZydMUYSv3VfFZ3HQoWUdh0BXfHYaDojDRAUKIk5_WIc
Komentarze
Prześlij komentarz