Rosja jest gotowa i chce używać siły, aby zmieniać granice Europy – powiedział w Brukseli szef NATO po spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą.
Wyścig zbrojeń na europejskiej granicy Rosji i NATO
zdecydowanie wygrywa ta pierwsza. Na wciąż symboliczną obecność zachodnich
żołnierzy i amerykańskie deklaracje zwiększenia sił Moskwa odpowiada budową
potężnych uderzeniowych zgrupowań.
Rosja, jak wiemy, odmówiła udziału w czwartym szczycie bezpieczeństwa atomowego
w Waszyngtonie – choć w trzech poprzednich takich inicjatywach byłego
Prezydenta USA Baracka Obamy uczestniczyła. USA uznały to za dowód
„samoizolowania się Rosji”, Rosja zaś uzasadniała absencję „brakiem zrozumienia
ze strony Waszyngtonu”. Amerykanie od dawna oskarżają Moskwę, że łamie traktat
INF, przewidujący zakaz prac nad pewnymi rodzajami broni jądrowej.
Demonstracyjna absencja Władimira Putina na
waszyngtońskim szczycie pokazuje, że mimo pewnego politycznego dialogu
(częste byłe spotkania i rozmowy Johna Kerry’ego z Siergiejem Ławrowem i
Władimirem Putinem), na płaszczyźnie bezpieczeństwa tak napiętych relacji nie
było od połowy lat 80. Z jednej strony szef Pentagonu Ashton Carter oraz
generałowie Philip Breedlove i Ben Hodges wskazują na Rosję jako główne
zagrożenie dla USA, z drugiej mamy ostre wypowiedzi moskiewskich polityków, a
rosyjscy wojskowi od niedawna zaczęli znów oficjalnie używać zimnowojennego
określenia „bardzo prawdopodobny przeciwnik” w odniesieniu do USA i ich
sojuszników. Konfrontacja ta nie ogranicza się zresztą tylko do słów.
Wzmacnianie wschodniej flanki NATO ma wybitnie defensywny charakter i ma
przekonać Moskwę, że nie warto atakować któregokolwiek państwa Sojuszu. Sądząc
po posunięciach Kremla, na razie nie przynosi to skutku.
Rozwiązania zimnowojenne na topie.
Już w2016 r. minister obrony Siergiej Szojgu
przedstawił kadrze dowódczej obraz „rozbudowy” potencjału militarnego NATO u
granic Rosji, na co – jak podkreślił – należy odpowiedzieć asymetrycznie [jest
ok, chodzi o to, że Rosja ma zwiększać siły szybciej i bardziej niż
przeciwnicy] i wzmacniać własne siły w Zachodnim i Południowym Okręgu
Wojskowym.
Podczas gdy NATO z wolna zwiększa swój potencjał na wschodniej flance, Rosja –
w dużo szybszym tempie – formuje na tzw. zachodnim kierunku strategicznym nowe
pancerne zgrupowania. Tylko w Zachodnim OW wojsko ma do końca roku dostać ponad
1100 sztuk nowego i zmodernizowanego sprzętu wojskowego. Biorąc pod uwagę
formowane nowe jednostki, Rosja na zachodnim kierunku zwiększy liczbę czołgów
do 850–900 oraz 1500 wozów bojowych. Większość będzie rozmieszczana na obszarze
graniczącym z Ukrainą (obwody rostowski, woroneski, smoleński) w odległości
80–100 km od granicy.
Rozbudowę tego potencjału charakteryzują zmiany strukturalne, oznaczające
odchodzenie od modernizacyjnych reform Anatolija Sierdiukowa (2008–2011, 2012 -
20120) i powrót do rozwiązań zimnowojennych. Tak należy odbierać formowanie
nowych dywizji: w Zachodnim OW powstały dwie, w Południowym OW – jedna. W tych
jednostkach pancernych i zmechanizowanych przywracana jest na miejsce
dotychczasowej struktury batalionowej struktura pułkowa, która istniała w
rosyjskich wojskach lądowych i została zlikwidowana w czasie, gdy ministrem
obrony był Anatolij Sierdiukow.
Czerpiąc z sowieckich tradycji W Zachodnim OW
formowane są 1. Armia Pancerna i 20. Armia Połączonych Rodzajów Sił. Nazwy nie
powinny mylić, w rzeczywistości mają to być duże jednostki, de facto wielkie
dywizje armijne, składające się z sześciu pułków każda – jak za sowieckich czasów.
Nowe dywizje mają mieć siedziby w Jelnej i Boguczarze. Wbrew pozorom, nazwy
mają tu duże znaczenie. 1. Armia Pancerna była jedną z sześciu sformowanych w
czasach sowieckich potężnych grup czołgowych, które szły na czele ofensywy
przeciwko III Rzeszy. W czasach zimnej wojny stacjonowała w NRD. Została
rozformowana w 1998 r. Trzon reaktywowanej jednostki stanowić mają dwie
elitarne brygady: Tamańska Dywizja Zmechanizowana i Kantemirowska Dywizja
Panceerna. 1. Armia Pancerna ma łącznie liczyć pół tysiąca czołgów, w tym
T-72B3, T-80 oraz najnowsze, słynne T-14 Armata.
Z kolei trzon 20. Armii stanowią dwie brygady zmotoryzowane z dowództwami w
Smoleńsku i Woroneżu. Łącznie 20 tys. ludzi. Jak za czasów sowieckich, teraz
każda dywizja pancerna (w tym wypadku 1. Armia Pancerna) będzie miała trzy
pułki czołgów, pułk zmotoryzowany, pułk artylerii samobieżnej i pułk rakietowej
obrony przeciwlotniczej. Każda zmotoryzowana dywizja (w tym wypadku 20. Armia)
natomiast ma mieć trzy pułki zmotoryzowane, jeden pułk czołgów, pułk artylerii
samobieżnej i pułk rakietowej obrony przeciwlotniczej. Dywizję mają wspierać
pododdziały wywiadu, łączności, logistyki, walki elektronicznej, wojsk
chemiczno-biologiczno-atomowych. To ma być trzon sił lądowych SZ FR. Te właśnie
jednostki jako pierwsze dostaną nowe czołgi T-14 Armata i pojazdy bojowe
Kurganiec. Podobna reforma jest realizowana w Południowym OW. Do końca 2018 r.
w Rostowie nad Donem ma być nowa dywizja zmotoryzowana. Z 10 tys. ludzi i
strukturą, jak w dywizjach Zachodniego OW.
Wymienione trzy dywizje nie powstają od podstaw. Mają
się oprzeć na już istniejących brygadach, a w nowej formule będą to jednostki z
dużo większą siłą ognia, większymi możliwościami uderzeniowymi i zdolne do
wykonywania działań na dużo większym teatrze wojennym. Oczywiście Moskwa nie
chce całej armii narzucać struktury dywizyjnej. Ma ona się składać z różnych
formacji, od dywizji właśnie, przez brygady po batalionowe grupy taktyczne
(takiego rodzaju zgrupowań bojowych Rosja używa w Donbasie) – chodzi o
zachowanie zdolności działania na różnych frontach, w różnych warunkach i w
celu osiągnięcia różnych zadań.
Na wszystkich frontach Pod koniec marca br, przemawiając na naradzie kadry
dowódczej, minister obrony Siergiej Szojgu ogłosił rozmieszczenie nowych
systemów rakietowej obrony przeciwlotniczej S-400 koło Nowosybirska w
Centralnym Okręgu Wojskowym. Nowe jednostki mają być sformowane do 2020 r., aby
„drastycznie zwiększyć strefę obrony przed atakami powietrznych formacji
prawdopodobnego wroga – będziemy zdolni zestrzeliwać sterowane pociski
rakietowe lecące na niskich, średnich i dużych wysokościach”. Lokalizacja S-400
koło Nowosybirska nie jest przypadkowa. To kolejny etap rozbudowy obrony
przemysłu zbrojeniowego w wielkich miastach w głębi Rosji. Ostatnie posunięcia
Moskwy wskazują, że rosyjska armia gotuje się do wielkiej wojny na wszystkich
frontach, na ziemi, morzu i w powietrzu. Rozbudowa potencjału militarnego
odbywa się więc nie tylko na zachodzie kraju, w Europie, ale też na dwóch
innych potencjalnych frontach wojny z USA: w Arktyce i na Dalekim Wschodzie.
Bazy mają być budowane na Wyspie Wrangla, na północy Czukotki i na Morzu
Arktycznym.
Właśnie amerykański kontekst wydaje się tłumaczyć na pozór zaskakującą, w
świetle całkiem niezłych relacji z Japonią, decyzję o wysłaniu wojsk na Kuryle.
W tym jeszcze roku na wyspach Kunaszyr i Iturup, do których pretensje zgłasza
Tokio, pojawią się nowe systemy przeciwokrętowych pocisków sterowanych Bal i
Bastion, jak też nowe szpiegowskie drony. Na Kuryle mają być też wyprawione
dodatkowe okręty Floty Pacyfiku. Rosyjski Sztab Generalny uważa archipelag za
strategiczny rejon pierwszej kategorii. W ramach wzmacniania tej wschodniej
flanki w obliczu wroga amerykańskiego, rosyjska flota rozmieści w bazie Wiljuczińsk
na Kamczatce swoje najnowsze podwodne okręty atomowe klasy Borej, uzbrojone w
nowe pociski balistyczne z głowicami jądrowymi Buława. Z ośmiu planowanych do
budowy takich jednostek, aż pięć będzie stacjonowało na Kamczatce. Operując na
Pacyfiku, okręty Borej będą mogły w razie konfliktu razić buławami cele w USA,
i to nie tylko na Alasce. Wysłanie większości borejów na Morze Ochockie jest
motywowane chęcią lepszego zabezpieczenia tych nowych okrętów przed wrogim
atakiem.
Najbliższy czas pokaże intencje Rosji agresywne
sygnały o możliwości ataku na NATO w tym na kraje bałtyckie już wiedzieliśmy.
Stacjonowanie w tym przypadku wojsk amerykańskich to nie potrzeba - to
konieczność naszego bezpieczeństwa. Kto potępia ten fakt jest albo idiotą albo
agentem obcego mocarstwa.
Rosja jest gotowa i chce używać siły, aby zmieniać granice Europy – powiedział w Brukseli szef NATO po spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą.
Wyścig zbrojeń na europejskiej granicy Rosji i NATO zdecydowanie
wygrywa ta pierwsza. Na wciąż symboliczną obecność zachodnich żołnierzy i
amerykańskie deklaracje zwiększenia sił Moskwa odpowiada budową
potężnych uderzeniowych zgrupowań.
Rosja, jak wiemy, odmówiła udziału
w czwartym szczycie bezpieczeństwa atomowego w Waszyngtonie – choć w
trzech poprzednich takich inicjatywach byłego Prezydenta USA Baracka
Obamy uczestniczyła. USA uznały to za dowód „samoizolowania się Rosji”,
Rosja zaś uzasadniała absencję „brakiem zrozumienia ze strony
Waszyngtonu”. Amerykanie od dawna oskarżają Moskwę, że łamie traktat
INF, przewidujący zakaz prac nad pewnymi rodzajami broni jądrowej.
Demonstracyjna absencja Władimira Putina na waszyngtońskim szczycie
pokazuje, że mimo pewnego politycznego dialogu (częste byłe spotkania i
rozmowy Johna Kerry’ego z Siergiejem Ławrowem i Władimirem Putinem), na
płaszczyźnie bezpieczeństwa tak napiętych relacji nie było od połowy
lat 80. Z jednej strony szef Pentagonu Ashton Carter oraz generałowie
Philip Breedlove i Ben Hodges wskazują na Rosję jako główne zagrożenie
dla USA, z drugiej mamy ostre wypowiedzi moskiewskich polityków, a
rosyjscy wojskowi od niedawna zaczęli znów oficjalnie używać
zimnowojennego określenia „bardzo prawdopodobny przeciwnik” w
odniesieniu do USA i ich sojuszników. Konfrontacja ta nie ogranicza się
zresztą tylko do słów. Wzmacnianie wschodniej flanki NATO ma wybitnie
defensywny charakter i ma przekonać Moskwę, że nie warto atakować
któregokolwiek państwa Sojuszu. Sądząc po posunięciach Kremla, na razie
nie przynosi to skutku.
Rozwiązania zimnowojenne na topie.
Już w2016 r. minister obrony Siergiej Szojgu przedstawił kadrze
dowódczej obraz „rozbudowy” potencjału militarnego NATO u granic Rosji,
na co – jak podkreślił – należy odpowiedzieć asymetrycznie [jest ok,
chodzi o to, że Rosja ma zwiększać siły szybciej i bardziej niż
przeciwnicy] i wzmacniać własne siły w Zachodnim i Południowym Okręgu
Wojskowym.
Podczas gdy NATO z wolna zwiększa swój potencjał na
wschodniej flance, Rosja – w dużo szybszym tempie – formuje na tzw.
zachodnim kierunku strategicznym nowe pancerne zgrupowania. Tylko w
Zachodnim OW wojsko ma do końca roku dostać ponad 1100 sztuk nowego i
zmodernizowanego sprzętu wojskowego. Biorąc pod uwagę formowane nowe
jednostki, Rosja na zachodnim kierunku zwiększy liczbę czołgów do
850–900 oraz 1500 wozów bojowych. Większość będzie rozmieszczana na
obszarze graniczącym z Ukrainą (obwody rostowski, woroneski, smoleński) w
odległości 80–100 km od granicy.
Rozbudowę tego potencjału
charakteryzują zmiany strukturalne, oznaczające odchodzenie od
modernizacyjnych reform Anatolija Sierdiukowa (2008–2011, 2012 - 20120) i
powrót do rozwiązań zimnowojennych. Tak należy odbierać formowanie
nowych dywizji: w Zachodnim OW powstały dwie, w Południowym OW – jedna. W
tych jednostkach pancernych i zmechanizowanych przywracana jest na
miejsce dotychczasowej struktury batalionowej struktura pułkowa, która
istniała w rosyjskich wojskach lądowych i została zlikwidowana w czasie,
gdy ministrem obrony był Anatolij Sierdiukow.
Czerpiąc z sowieckich tradycji W Zachodnim OW formowane są 1. Armia
Pancerna i 20. Armia Połączonych Rodzajów Sił. Nazwy nie powinny mylić, w
rzeczywistości mają to być duże jednostki, de facto wielkie dywizje
armijne, składające się z sześciu pułków każda – jak za sowieckich
czasów. Nowe dywizje mają mieć siedziby w Jelnej i Boguczarze. Wbrew
pozorom, nazwy mają tu duże znaczenie. 1. Armia Pancerna była jedną z
sześciu sformowanych w czasach sowieckich potężnych grup czołgowych,
które szły na czele ofensywy przeciwko III Rzeszy. W czasach zimnej
wojny stacjonowała w NRD. Została rozformowana w 1998 r. Trzon
reaktywowanej jednostki stanowić mają dwie elitarne brygady: Tamańska
Dywizja Zmechanizowana i Kantemirowska Dywizja Panceerna. 1. Armia
Pancerna ma łącznie liczyć pół tysiąca czołgów, w tym T-72B3, T-80 oraz
najnowsze, słynne T-14 Armata.
Z kolei trzon 20. Armii stanowią
dwie brygady zmotoryzowane z dowództwami w Smoleńsku i Woroneżu. Łącznie
20 tys. ludzi. Jak za czasów sowieckich, teraz każda dywizja pancerna
(w tym wypadku 1. Armia Pancerna) będzie miała trzy pułki czołgów, pułk
zmotoryzowany, pułk artylerii samobieżnej i pułk rakietowej obrony
przeciwlotniczej. Każda zmotoryzowana dywizja (w tym wypadku 20. Armia)
natomiast ma mieć trzy pułki zmotoryzowane, jeden pułk czołgów, pułk
artylerii samobieżnej i pułk rakietowej obrony przeciwlotniczej. Dywizję
mają wspierać pododdziały wywiadu, łączności, logistyki, walki
elektronicznej, wojsk chemiczno-biologiczno-atomowych. To ma być trzon
sił lądowych SZ FR. Te właśnie jednostki jako pierwsze dostaną nowe
czołgi T-14 Armata i pojazdy bojowe Kurganiec. Podobna reforma jest
realizowana w Południowym OW. Do końca 2018 r. w Rostowie nad Donem ma
być nowa dywizja zmotoryzowana. Z 10 tys. ludzi i strukturą, jak w
dywizjach Zachodniego OW.
Wymienione trzy dywizje nie powstają od podstaw. Mają się oprzeć na
już istniejących brygadach, a w nowej formule będą to jednostki z dużo
większą siłą ognia, większymi możliwościami uderzeniowymi i zdolne do
wykonywania działań na dużo większym teatrze wojennym. Oczywiście Moskwa
nie chce całej armii narzucać struktury dywizyjnej. Ma ona się składać z
różnych formacji, od dywizji właśnie, przez brygady po batalionowe
grupy taktyczne (takiego rodzaju zgrupowań bojowych Rosja używa w
Donbasie) – chodzi o zachowanie zdolności działania na różnych frontach,
w różnych warunkach i w celu osiągnięcia różnych zadań.
Na
wszystkich frontach Pod koniec marca br, przemawiając na naradzie kadry
dowódczej, minister obrony Siergiej Szojgu ogłosił rozmieszczenie nowych
systemów rakietowej obrony przeciwlotniczej S-400 koło Nowosybirska w
Centralnym Okręgu Wojskowym. Nowe jednostki mają być sformowane do 2020
r., aby „drastycznie zwiększyć strefę obrony przed atakami powietrznych
formacji prawdopodobnego wroga – będziemy zdolni zestrzeliwać sterowane
pociski rakietowe lecące na niskich, średnich i dużych wysokościach”.
Lokalizacja S-400 koło Nowosybirska nie jest przypadkowa. To kolejny
etap rozbudowy obrony przemysłu zbrojeniowego w wielkich miastach w
głębi Rosji. Ostatnie posunięcia Moskwy wskazują, że rosyjska armia
gotuje się do wielkiej wojny na wszystkich frontach, na ziemi, morzu i w
powietrzu. Rozbudowa potencjału militarnego odbywa się więc nie tylko
na zachodzie kraju, w Europie, ale też na dwóch innych potencjalnych
frontach wojny z USA: w Arktyce i na Dalekim Wschodzie. Bazy mają być
budowane na Wyspie Wrangla, na północy Czukotki i na Morzu Arktycznym.
Właśnie
amerykański kontekst wydaje się tłumaczyć na pozór zaskakującą, w
świetle całkiem niezłych relacji z Japonią, decyzję o wysłaniu wojsk na
Kuryle. W tym jeszcze roku na wyspach Kunaszyr i Iturup, do których
pretensje zgłasza Tokio, pojawią się nowe systemy przeciwokrętowych
pocisków sterowanych Bal i Bastion, jak też nowe szpiegowskie drony. Na
Kuryle mają być też wyprawione dodatkowe okręty Floty Pacyfiku. Rosyjski
Sztab Generalny uważa archipelag za strategiczny rejon pierwszej
kategorii. W ramach wzmacniania tej wschodniej flanki w obliczu wroga
amerykańskiego, rosyjska flota rozmieści w bazie Wiljuczińsk na
Kamczatce swoje najnowsze podwodne okręty atomowe klasy Borej, uzbrojone
w nowe pociski balistyczne z głowicami jądrowymi Buława. Z ośmiu
planowanych do budowy takich jednostek, aż pięć będzie stacjonowało na
Kamczatce. Operując na Pacyfiku, okręty Borej będą mogły w razie
konfliktu razić buławami cele w USA, i to nie tylko na Alasce. Wysłanie
większości borejów na Morze Ochockie jest motywowane chęcią lepszego
zabezpieczenia tych nowych okrętów przed wrogim atakiem.
Najbliższy czas pokaże intencje Rosji agresywne sygnały o możliwości ataku na NATO w tym na kraje bałtyckie już wiedzieliśmy.
Stacjonowanie
w tym przypadku wojsk amerykańskich to nie potrzeba - to konieczność
naszego bezpieczeństwa. Kto potępia ten fakt jest albo idiotą albo
agentem obcego mocarstwa.
Źródło: https://niepoprawni.pl/blog/tezeusz/rosja-gotowa-do-wojny
©: autor tekstu w serwisie Niepoprawni.pl | Dziękujemy! :). <- Bądź uczciwy, nie kasuj informacji o źródle - blogerzy piszą za darmo, szanuj ich pracę.
Komentarze
Prześlij komentarz